niedziela, 27 lutego 2011

ŁAZIENKA

Minął rok jak prowadzę bloga i prawie trzy lata jak zaglądam do wielu miejsc znalezionych w sieci mocno mnie inspirujących. Podpatrywanie innych powoduje chęć zmian u siebie, w swoim własnym otoczeniu. Wszyscy lubimy podpatrywać innych, ja również do nich należę. Pamiętam, że od zawsze lubiałam zaglądać przez okna do innych by zobaczyć jak mieszkają. Szczególnie wieczorami okna były bardzo interesujące,  oświetlone wnętrza i ludzie w nich przebywający, skupieni nad jakąś czynnością, zajęci zabawą z dziećmi ......
Wędrówki w sieci zaowocowały zmianami w najbliższym mi otoczeniu. Dotyczy to detali, które zostały dopasowane do istniejącego wnętrza. A, że lubię prostotę to tym bardziej łatwo było dokonać zmian. Konieczne było jedynie zaangażowanie własnego czasu i pracy. Dzisiaj uchylam rąbka tajemnicy jak zbieractwo i mania podglądania zaowocowała zmianami w łazience. Ramki jeszcze wymagają wypełnienia treścia ale są w trakcie realizacji.















Nie piszę jak malować przedmioty bo o postarzaniu czy nadawaniu stylu vintage czy też shabby chic jest mnóstwo innych wspaniałych blogów, że nie ma potrzeby się powtarzać.

środa, 23 lutego 2011

PIERWSZA ROCZNICA

Pierwszy rok blogowego życia już poza mną. Nawet nie zauważyłam kiedy 20 luty przeleciał. W zabawy blogowe się nie bawię ale bardzo szanuję blogowy zwyczaj prezentów rocznicowych.

 

Zapraszam zatem do zabawy i pozostawienia komentarza pod tym postem. Spośród osób które coś skrobną zostaną wylosowane dwie osoby, które staną się szczęśliwymi posiadaczkami porcelanowej filiżanki (jedna osoba = jedna filiżanka). Losowanie odbędzie się 7 marca 2011r. 

Miłej zabawy życzę.

poniedziałek, 21 lutego 2011

FLOWER FROST

FLOWER FROST w czerni doczekał się end'u. Błąd poczyniony podczas dziergania został usunięty poprzez sprucie połowy robótki.  Nie było innej opcji. Świadomość, że szal jest bezbłędnie wykonany jest bezcenna. Border został wykonany jedynie w dolnej części szala z wykorzystaniem fragmentu wzoru FF. Szal jest dość lekki, zwiewny i bardzo, bardzo ciepły bo ze 100% wełny. I co tu się rozpisywać, kilka zdjęć dla pochwały. Niestety zdjęcia nie oddają w żaden sposób urody wełenki.

 
 
 























Dostałam kolejne blogowe wyróznienie tym razem od Maknety, bardzo dziękuję. Jednak nic się nie zmieniło w moim podejściu do tego typu zabaw, dalej nie potrafię wybrać z wielu blogów które podglądam, wszystkie one zasługują na wyróżnienie.
Pozdrawiam zaglądaczy życząc wiosny.

PS. Dodam jeszcze, że wymiary szala to 212cm x 65cm, zużyłam ok. 1000 m wełny (25dkg) z wykorzystaniem drutów KP nr.5,5.

wtorek, 15 lutego 2011

PRUĆ?

Szal z czarnej alpaki mógłby teoretycznie być ukończony ale..... No właśnie to ale. Przed podjęciem decyzji o rodzaju borderu w dolnych częściach szala powiesiłam go na oknie celem zrobienia kilku fotek. No i zobaczyłam coś co spowodowało uderzeniae gorąca.

Na razie odłożyłam szal i zadaję sobie pytanie: PRUĆ? czy też nie pruć?
A na pocieszenie zrobiłam próbkę wzoru Flower Frost w troszkę innym układzie oczek z innej włóczki.
Oto efekt:


Ja już wiem co zrobię a czy ktoś jeszcze wie?
Pozdrawiam zaglądaczy.

poniedziałek, 14 lutego 2011

KONICZYNKI

Ponieważ nie lubię (nie umiem) dużo pisać będzie krótko. Koniczynki zostały ukończone.




Czapka jest bardzo ciepła idealna na długie spacery w mroźne dni.

Do kompletu z popielatej alpacany powstała chusta z falbanką. Wzór chusty już wykorzystywany wcześniej tym razem w układzie oczek 3p, 2l, 3p, 2l.........


Lubię wzory wrabiane, nawet w tak niewielkiej ilości wzoru efekt jest ciekawy. Do wzorów wrabianych na pewno będę wracać bo nie są wcale trudne. Wymagają jedynie odrobinę cierpliwości ale warto.

sobota, 12 lutego 2011

LALE

Zima nie odpuszcza więc lalom również należy się ciepłe ubranko. Na razie czapeczki bo lale Dama musi ubrać "siama".

Lale również wyszperane na starociach,  oczywiście uprane w pralce i jak widać trzymają się świetnie. 

Powoli do kompletu będą powstawać kolejne części garderoby.
Wnusia dwuletnia to czas kiedy babcia z zamiłowaniem wraca do zabawy lalkami.

środa, 9 lutego 2011

SPOSÓB NA ŁABĘDZIE

Należę do osób co kochają targi staroci i wszelkiego klamociarnie. Szperając poszukuję koloru (ostatnio białego) i kształtu. A co znajdę należy oczywiście do przypadku. Nie mam przymusu by wyjść z takiego miejsca z łupem. Najważniejsze jest samo szperanie. Wiem, że nie jestem odosobniona w umiłowaniu przedmiotów "z drugiej ręki".
Dzisiaj chciałam pokazać mój sposób na łabędzie. Łabędzie z porcelitu znajdowane na targach staroci, koniecznie w kolorze białym i koniecznie duże.

















Łabędź chustecznik , czasem doniczka lub pojemnik do rozmnażania zielistki.
















Łabędź, symbol piękna, doskonałości; mądrości, czystości; godności, szlachetności; samotności, wierności ...............

















Świetnie się sprawdzają jako pojemniki na chusteczki higieniczne lub waciki.


Poniżej łabędzie nawilżające napełnione wodą i ustawione na kaloryferach by nawilżać powietrze.


 Czasem można spotkać łabędzia w postaci mydelniczki.





Kupowane na starociach noszą oznaki wykorzystywania ich jako osłonek na doniczki. W tej roli też czasami występują i u mnie.

WYRÓŻNIENIA

Otrzymalam kolejne wyróżnienie, nawet dwa.

od Joanny i od Kasi.  Bardzo, bardzo dziękuję, jest mi ogromnie miło i czuję się bardzo wyróżniona. By wyróżnić kolejne blogi nie potrafię wybrać tylko 10 z ogroma blogów które odwiedzam i podziwiam.
Wyróżniam te wszystkie do których zaglądam bo naprawdę zasługują na wyróżnienie.
Nieposłuszna też jestem od zawsze więc łamię przy okazji zasady. Nie stworzę listy tego co czyni mnie szczęśliwą.  Ale ...............  Odpowiem jedynym słowem, że szczęśliwą czyni mnie po prostu .............. życie, ze wszystkimi jego przejawami.
Pozdrawiam zaglądających i dużo serdeczności ślę dla Joanny i Kasi w podzięce za uznanie.
:-))

środa, 2 lutego 2011

POLISH ETSY TEAM

Nasi są tutaj i kto jeszcze nie widzial i nie czytał koniecznie niech czyta o naszej Fanaberii. Wywiad jest po polsku i angielsku.

HAMELTON TWEED i INNE HURTEM

Na drutach od jakiegoś czasu mam wełenkę Hameltona Tweed. Powstaje sweterek prosty w formie z dodatkiem ptaszków na gałęzi. Ptaszki nie są wrabiane bo nie jestem pewna ich rozmieszczenia. A ponieważ będą newielkie więc posłużę się haftem na dzianinie. Inspirację znalazłam obejrzawszy sweterki Carol Sunday.
Włóczka Hamelton Tweed sprawuje się świetnie, nitka bardzo przyjemna w robótce. Uroda włóczki widoczna jest w dzianinie o prostej formie, bez udziwnień. Wyrobiwszy dziewiąty motek nie napotkałam żadnego "śmiecia ... sztywnyego jak drut, grubego włosa" o którym przeczytałam gdzieś na blogu. Motki przytulane do wrażliwych miejsc na ciele nie wskazują, że włóczka będzie podgryzać, a gdyby nawet to mnie to nie przeszkadza.


Cętki wkręcone w nitkę, ciut grubsze w tym miejscu dodają uroku włóczce zwanej tweedem właśnie ze względu na strukturę. Cała uroda włóczki widoczna jest dopiero w lekko rustykalnych dzianinach, na pewno nie w ażurach. Chociaż kto zabroni artyście mieć inne zdanie. 



Planowałam rękaw raglan ale podejrzawszy na blogach rękawy z główką, których nie trzeba wszywać bo wrabione są od góry do obwodu rękawa zmieniłam zdanie. Ponieważ mam zrobione oba rękawy do pachy spróbuję odwrócić wrabianie rękawów z główką i zrobić to od dołu. Ale do tego muszę zabrać się ze spokojną głową. Do wysokości sweterka, w rozm. 44, pokazanej na zdjęciu zużyłam 9 motków z 16 zakupionych. Do tego robię na drutach 4 czyli mniejszych niż wskazuje producent, bo wolę ściślejszą fakturę dzianiny. Więc jak na razie z wydajnością włóczki nie jest źle.


Na drutach też są inne pomysły bo jakże może być inaczej. Pomysłów nazbyt wiele w stosunku do mocy przerobowych. A zatem prezentuję ukończone rękawiczki z koniczynką i zaczątek czapki do kompletu. Może zdążę jeszcze ponosić tej zimy.


Sprowokowana w ostatnim czasie zostałam do powrotu do aeoliana. Wzór w dalszym ciągu mnie urzeka więc mając pod ręką włóczkę angorę de lux w kolorze ecru wykonałam chustę z przeznaczeniem na prezent dla Teściowej. Zużyłam niecałe 10 dkg włoczki.
Dzisiaj jest Marii więc okaże się czy prezent się spodobał.



No i jeszcze "wisienka" na dzisiejszym torcie: czarna alpaca ręcznie przędzona bez farbowania. Wełenkę nabyłam jakiś czas temu od Fanaberii i do teraz dumałam co z tego zrobić. Było to na zasadzie "mieć ciastko czy zjeść ciastko".  Podjęłam wcale nie łatwą dla mnie decyzję jaką formę nadać temu cudowi. Po wielu przemysleniach i nadziei na długowieczność twora dziergam szal o taki:


Szal z motywem "niedźwiedzich łap", które pokochałam miłością wielką. Wzór już teraz wydaje się banalnie prosty ale bardzo urokliwy w swej materii. Czarny szal w szafie musi być!!
I to tyle na ten post, wracam do pracy.

PS. Gapa ze mnie totalna, zapomniałam o najważniejszym. Dziekuję po stokroć za komentarze pod postem ze sweterkiem z koniczynką. A tkaitka mnie wręcz rozczuliła swoim komplemetem, dziękuję, dziękuję.