środa, 30 czerwca 2010

GĘŚ....

Rok 2005 dla ogrodu był rokiem licznych odwiedzin. Uwieczniony pobyt to wizyta gęsi zbożowej znanej powszechnie jako dzika gęś. Przerwa w jesiennej podróży gęsi trwała kilka dni. Gęś pospacerowała po ogrodzie, odpoczęła, odleciała i tyle ją widzieli.


Zbliżyć się do siebie nie pozwoliła nawet na odległość jednego metra.


.
Robótkowo powoli coś się dzieje ale o tym w kolejnym wpisie..


wtorek, 29 czerwca 2010

KONIE .....

nie moje, nie nasze. Gościnne.


Kiedyś (pięć lat temu) przyszły sobie w gościnę, zabawiły niezbyt długo, pożywiły się soczystą trawą i opadłymi jabłkami w sadzie.

















Skąd przyszły i czyje były do dzisiaj nie wiadomo. Nie były to konie sąsiadów dwóch, ich konie inne i nie w takiej ilości jak stadko goszczące liczące sztuk dwanaście.
Przypuszczamy, że mogły to być konie z odległej o 10 km niedużej stadniny. Ale nikt z nas tego nie sprawdził do dzisiaj.
A ponieważ konie urodziwe bardzo i zdjęcia odnalezione zostały w komputerze zrodził się pomysł posta z klimatem silsko wiejskim.


























Koniki ugościwszy się i nie podziękowawszy nikomu oddaliły się w kolejne nieznane miejsce.




Koniki swoją wizytą nie zrobiły szkody w ogrodzie w przeciwieństwie do krów ze wsi sąsiedniej oddalonej o 2km. Krowy przybyły, zjadły na co miały ochotę i poszły sobie zostawiając pobojowisko w grządkach i roślinach. Nawet tujom nie darowały pozostawiając je w strzępach.
Zdarza się ogrodowi nazemu gościć zwierzęta nie tylko udomowione. Zdjęć krowom niestety nikt nie zrobił. Ale gęsi dzikie odpoczywające w podróży do ciepłych krajów udało się obfocić. Ale o tem potem czyli w poście kolejnym.

Dziękuję za wizyty i pozostawione komentarze. Cieszę się, że klimat mojego bloga przypadł wielu do gustu.
Ula z jarmarku dziękuję za wizytę i mam nadzieję na spotkanie w realu na którymś z kolejnych okolicznych jarmarków.
Marysiu z Zielonego Kuferka miło mi Ciebie gościć w moich progach. Ja do Ciebie zaglądam już od jakiegoś czasu.

poniedziałek, 21 czerwca 2010

PIERWSZE WĘDRÓWKI KOCIAKA

Mały kociaczek coraz częściej przebywa w otwartej przestrzeni. Już sam potrafi wygramolić się z legowiska by zwiedzać i poznawać świat go otaczający.






Kociaczek i jego mamusia, czyli Zośka czarnula.

Powitanie wśród maluchów.

Ostrożności nigdy za wiele.

Pozdrowienia dla miłośników kociaków i nie tylko.

niedziela, 20 czerwca 2010

STAROCIE W OGRODZIE

Zajrzałam dzisiaj na blog do Elisse i zrodził się pomysł tematu dzisiejszego posta.
Elementami przewodnimi są starocie czyli "śmieci" przeznaczone przez wielu do wyrzucenia, zbierane namiętnie i ustawiane w ogrodzie. Stare, zmurszałe, zardzewiałe, nadtłuczone, nadgryzione zębem czasu. Im brzydsze tym piękniejsze.
Na pierwszy rzut stary dom, którego niedługo nie będzie. Wart wielokrotnego uwieczniania.

Dom, stary, poniemiecki zniszczony przez ludzi, bo byli niedbalscy i leniwi.

Stare, drewniane koło od wozu i żabka nadgryziona zębem czasu.

Zardzewiały kosz z gąsiorem na wino.


Fragment burty od przyczepki.

Stara, zardzewiała kana na mleko.    


Gliniany garnek, zdawałoby się, że jak pęknięty to już nieużyteczny. Obok stojak na miskę, konewka i misa od urządzenia do zlewania mleka.

Cudnej urody lampa naftowa i nowszej generacji cynowa donica.

Stary kamienny gar do kiszenia ogórków lub kapusty, prawdziwie nadgryziony zębem czasu. Obok,  też ugryziona czasem, dzieża, w której kiedyś miesiło się ciasto na chleb.

Koszyk wiklinowy, nikomu już niezdatny.


I stare kalosze w roli głównej.

piątek, 11 czerwca 2010

SŁODZIACZEK

Stefan urodził się trzy tygodnie temu i słodziaczek z niego jest.
Poniżej mała sesja foto z dnia dzisiejszego.