Kiedyś (pięć lat temu) przyszły sobie w gościnę, zabawiły niezbyt długo, pożywiły się soczystą trawą i opadłymi jabłkami w sadzie.
Skąd przyszły i czyje były do dzisiaj nie wiadomo. Nie były to konie sąsiadów dwóch, ich konie inne i nie w takiej ilości jak stadko goszczące liczące sztuk dwanaście.
Przypuszczamy, że mogły to być konie z odległej o 10 km niedużej stadniny. Ale nikt z nas tego nie sprawdził do dzisiaj.
A ponieważ konie urodziwe bardzo i zdjęcia odnalezione zostały w komputerze zrodził się pomysł posta z klimatem silsko wiejskim.
Koniki ugościwszy się i nie podziękowawszy nikomu oddaliły się w kolejne nieznane miejsce.
Koniki swoją wizytą nie zrobiły szkody w ogrodzie w przeciwieństwie do krów ze wsi sąsiedniej oddalonej o 2km. Krowy przybyły, zjadły na co miały ochotę i poszły sobie zostawiając pobojowisko w grządkach i roślinach. Nawet tujom nie darowały pozostawiając je w strzępach.
Zdarza się ogrodowi nazemu gościć zwierzęta nie tylko udomowione. Zdjęć krowom niestety nikt nie zrobił. Ale gęsi dzikie odpoczywające w podróży do ciepłych krajów udało się obfocić. Ale o tem potem czyli w poście kolejnym.
Dziękuję za wizyty i pozostawione komentarze. Cieszę się, że klimat mojego bloga przypadł wielu do gustu.
Ula z jarmarku dziękuję za wizytę i mam nadzieję na spotkanie w realu na którymś z kolejnych okolicznych jarmarków.
Marysiu z Zielonego Kuferka miło mi Ciebie gościć w moich progach. Ja do Ciebie zaglądam już od jakiegoś czasu.
Imponujące stado. Wspaniałe pamiątkowe zdjęcia niecodziennych gości :))
OdpowiedzUsuńWitaj ! Jestem tu znowu, bo lubię.Jesteś niesamowita...Podziwiam Twoje opowieści i twórczość.Konie też cudne...Też założyłam bloga, na razie skromniutki, ale zapraszam !-ULA z Jarmarku.
OdpowiedzUsuń